Song by Myslovitz - Długość dźwięku samotnościOryginał: https://www.youtube.com/watch?v=BtOGw8PINLUMix by PatoliosoThe voice was generated by using RVC, Dio Ania Wyszkoni - Biegnij przed siebie • Muzyka • pliki użytkownika iga.milka przechowywane w serwisie Chomikuj.pl • Ania Wyszkoni Biegnij Przed Siebie.mp3 Wykorzystujemy pliki cookies i podobne technologie w celu usprawnienia korzystania z serwisu Chomikuj.pl oraz wyświetlenia reklam dopasowanych do Twoich potrzeb. Sprawdź aktualne notowanie Listy Przebojów TOP 30 w Kino Polska Muzyka. Głosuj na swoje ulubione piosenki przez cały tydzień! . Ta relacje jest dla mnie czymś szczególnym. Jest powrotem do dnia sprzed 17 lat, kiedy jako licealistka dane mi było po raz pierwszy zobaczyć na scenie młodą dziewczynę w powyciąganym czarnym swetrze i glanach. Kalendarzowo dzieli nas rok a muzycznie myślę, że bardzo podobnie odbierałyśmy wówczas świat. Utwory „Czy to grzech?”, „Anastazja”, „Nienawiść”- mocno wryły mi się w pamięć a szczególnie słowa piosenki „Opowiem wam moją historię”- „Kochaj całym sercem wszystkich ludzi, bo lepiej mieć w sercu ranę, niż kamień zamiast serca”. Uwielbiałam je, te melancholijne, nieco depresyjne i buntownicze utwory połączone z delikatnym głosem Ani. Potem byłam na koncercie zespołu Łzy jeszcze dwukrotnie, za każdym razem przeżywając je bardzo mocno. Kiedy więc Ania zdecydowała się na karierę solową, był to dla mnie cios. Ta muzyka bliska memu sercu, bo rockowa i ten wokal, który chwytał mnie za serce swoją rozpaczliwą tęsknotą stworzyły dla mnie coś niesamowitego. I nagle tego zabrakło. Bardzo obawiałam się, że Ania zniknie ze sceny, tak jak miało to miejsce już z wieloma wokalistkami, które decydowały się na pójście własną drogą. Uważam, że niewielu się to w pełni udało. Ania Wyszkoni jest jednak w tej grupie szczęśliwców, że nadal swoją muzyką gości w wielu polskich sercach. Kiedyś tą muzyką buntowała… Teraz uspokaja. Ostatnio Ania Wyszkoni przeszła długą i wyboistą drogę w życiu prywatnym. Zdobyła bowiem swój prywatny Mount Everest. Nie będę pisać o szczegółach, bo to jej osobista sprawa, ale będąc na jej pierwszym majowym plenerowym koncercie w Żninie miałam wrażenie, że nauczyła się na nowo oddychać życiem. Może to tylko moja nadinterpretacja, lecz tak właśnie odebrałam ten jej koncert. Na scenie bowiem widziałam dojrzałą kobietę, pogodzoną samą ze sobą, która doskonale wie, co jest w życiu ważne… No, ale to w końcu relacja, a Występ był późno, bo o 21:30, cały rynek zapełnił się już dużo wcześniej. Ludzie w dobrych humorach, w oddali dochodził do mnie zapach grillowanego mięsa. Atmosfera sielska, jak na dzień wolny od pracy i codziennych trosk przystało. Koncerty plenerowe są zawsze trudne do zagrania. Przychodzą bowiem na nie różni ludzie, często z ciekawości, by zobaczyć gwiazdę, którą mogą oglądać w telewizji. Trzeba więc wykrzesać z siebie dużo energii, by nią zarazić przybyły tłum. Warunki też bywają trudne, bo to w końcu gra na świeżym powietrzu a czasem jest bardzo wietrznie, czy pada deszcz. Jest mi zimno, stoję w drugim rzędzie z prawej strony. Niewiele widzę, ale nie to jest bynajmniej dla mnie najważniejsze. Żałuję tylko, że nie mam lepszego dostępu, by porobić parę zdjęć, bo przecież relacja będzie ładniejsza. Przede mną ląduje czarna kurtyna, a w tle słyszę intro z utworu „Oszukać los”, który pochodzi z najnowszej płyty wokalistki. Po chwili na scenie pojawia się Ania i zaczyna swój show. Tak, to jest show. Widzę to po animacjach i efektach wizualnych. To jest profeska, totalny szacunek dla odbiorcy. Ania ma gorące serce, które otwiera przed nami w swoich piosenkach. W swobodnym gitarowym tonie zaczyna śpiewać drugi utwór „Zanim to powiem”. Niby nowy to numer, ale ja przecież znam już tą całą płytę na pamięć więc zaczynam go sobie nucić pod nosem. Jest miło i sympatycznie, chwyta mnie za serce, gdy Ania wspomina o swoich dwóch największych skarbach- dzieciach, dla których napisała każde słowo do piosenki „Biegnij przed siebie”. Po raz trzeci Ania powraca do najnowszego krążka, tym razem do utworu „Nie chcę cię obchodzić”, który od paru tygodni gości w radiach w całej Polsce. Utwór, w którym słyszę moją ukochaną gitarę. Bujają się moje ramiona, a nóżka wybija takt melodii. Po zakończeniu Ania bierze od fanów transparent z napisem „Będziesz NAS obchodzić”. Jest to niezwykle miłe. Zapewnia, że fani też będą ją obchodzić i że wszystko co robi, zawsze będzie robić dla nich. Dziękuje im pęknie za to cudowne wzruszające hasło. Mówi, że nie raz już przez nich uroniła łzę wzruszenia i myśli, że tak będzie przez przynajmniej następnych 20 lat, że zrobi wszystko, by tu na scenie stać chociażby tylko dla nich, do końca życia. A transparent zabierze ze sobą do domu i powiesi w ogrodzie. Mówi także o muzykach, którzy jej towarzyszą na scenie, gdyż dzięki nim za każdym razem przeżywa piękną muzyczną ucztę. Ten ciepły nastrój wędruje z Anią do kolejnego numeru „Z ciszą pośród czterech ścian”. A mi niezmiernie podoba się aranż tego utworu. Na początku delikatny z pianinem i gitarą w tle a potem niezwykle leki, nieco swingowo-funkowy. Ciało me samo rusza się w rytm tej melodii. Nie sposób reagować inaczej. Całość zostaje dopełniona solówką gitarową Marka Rudulego. To jest czas na zmianę stroju dla Ani (jak się potem okaże, nie ostatni). Po chwili pojawia się piękna, uwodzicielska i świetnie śpiewa z towarzyszeniem tym razem gitary akustycznej w kolejnym numerze z albumu- tym razem tytułowym „Jestem tu nowa”. Ania bawi się znakomicie, widać , że ma energię. Pyta, czy mamy jeszcze siłę, by razem pośpiewać i zaprasza do wspólnego śpiewu o miłości, o tym jak w codziennych sprawach można się poukładać w piękną całość i rozpoczyna pierwszą zwrotkę piosenki „W całość ułożysz mnie”. Ania zdecydowanie jest kobietą, dlatego następny utwór: „Kobietą być” dedykuje paniom, a który opowiada o tym, czego kobiety pragnęłyby od mężczyzn. Zachęca panów do bardzo uważnego słuchania. I co ciekawe wspomina, że tekst o kobietach, jej manifest kobiecy napisał dla niej jej narzeczony. A potem następuje powrót do przeszłości. Ania wspomina swój pierwszy występ na scenie, kiedy to zdobyła tytuł miss nastolatek gminy Krzyżanowice. Opowiada o swoich scenicznych marzeniach i że nie ma takiego drugiego miejsca. A gdy, miała 5 lat usłyszała piosenkę „Maria Magdalena” i zobaczyła występ Sandry, to powiedziała wówczas do rodziców, że będzie występować na scenie. Ku mojemu zdziwieniu Ania zaczyna śpiewać ten utwór, by za moment opowiedzieć jak to schowała do szuflady wszystkie kasety Sandry i wyciągnęła z niej powyciągane swetry oraz czarne glany i zaczęła się buntować przeciwko całemu światu a piosenka Alanis Morissette „Ironic” stała się wówczas jej hymnem. W 1999 roku z kolei rozpoczęła się jej przygoda z telewizją. Pojechała bowiem do jednego z najpopularniejszych programów telewizyjnych i utworem „Długość dźwięku samotności” zespołu Myslovitz wyśpiewała swoją szansę na sukces. Ania nawiązuje też do zespołu Łzy, o którym zrobiło się głośno za sprawą muzycznej historii utworu „Agnieszka”. Mam wrażenie, że chyba nie ma osoby w tym kraju, która by nie znała tego numeru. Publiczność w Żninie także go zna i śpiewa na całe gardło. A mnie ponownie zaskakuje aranż, tym razem w stylu reggae. Opowiadana przez Anię historia kończy się rozstaniem po 18-latach z zespołem Łzy i stworzeniem ukochanej solowej płyty „Pan i Pani”, która moim zdaniem wywindowała ją od razu do pierwszej dziesiątki najlepszych polskich popowych wokalistek w Polsce. Oczywiście Ania ją śpiewa, tym razem jednak towarzyszy jej kamera, która rzuca obraz na scenę a ona podsuwa ludziom mikrofon, którzy bez zażenowania śpiewają: czy ten pan i pani, są w sobie zakochani. A potem robi sobie wspólne zdjęcie z fanami. Dobra zabawa trwa w najlepsze także w piosence „Lampa i sofa”. Potem robi się już bardzo tajemniczo, ciekawe i delikatne intro z udziałem keyboardu nie zapowiada, że za chwilę będzie wielkie gitarowe jebnięcie, że będzie prawdziwy ogień na scenie. Tak, tak to czas na „Oczy szeroko zamknięte”. To powrót do czasów mocnego grania. Mam więc tą swoją namiastkę dzikiego i niekiełznanego grania. Serce bije mi mocniej. To jest doprawdy genialny aranż. Ale to niestety jest już koniec. Choć Ania przejęzycza się zabawnie i mówi, że będziemy się kończyć, po czym mówi do nas: ”W ten zimny, mroźny wieczór majowy, ale naprawdę piękny dziękuję, że chcieliście spędzić te chwilę waszego życia ze mną i z moją muzyką. Wystąpić dla was to był ogromny zaszczyt, wielkie wyróżnienie. Dziękuję wam pięknie, że jesteście i mam nadzieję, że będziemy szli razem moją muzyczną drogą przynajmniej przez kolejnych 20 lat a może nawet i dłużej. Dziękuję Wam bardzo i kłaniam się nisko. Na zakończenie piosenka, której absolutnie zabraknąć nie mogło. To moja osobista muzyczna modlitwa. Wiem, że stała się modlitwą dla wielu z was”. Moim oczom ukazują się wizualizacje. Czarno-białe zdjęcia otoczone białym tłem osób, które już odeszły od nas. Pojawiają się zatem twarze ludzi szeroko pojętej kultury i życia publicznego. Widzę więc: Prince’a, Davida Bowie, Freddiego Mercury, Jima Morrisona, Johna Lennona, Boba Marleya, Leonarda Cohena, Joe Cockera, Andrzeja Zauchę, Grzegorza Ciechowskiego, Marka Grechutę, Czesława Niemena, Agnieszkę Osiecką, Annę Jantar, Anię Przybylską, Gabrielę Kownacką, Danutę Szaflarską, Irenę Kwiatkowską, Romana Wilhemi, Jana Machulskiego, lady Diany, Tadeusza Mazowieckiego, ks. Jerzego Popiełuszki i wielu innych, których nie jestem wstanie teraz przytoczyć. Całość kończy się wizerunkiem Jana Pawła II. Przyznam, że mnie to wzruszyło. Bardzo się cieszę, że dane mi było być na tym koncercie. Wiedziałam, że Ania Wyszkoni na żywo da sobie radę. Jednak chyba ten spektakl przerósł moje oczekiwania. To była doprawdy przyjemna, sentymentalna podróż do przeszłości. Z całą pewnością udam się na jakiś klubowy koncert z jej najnowszym krążkiem, bo jest tego wart, bo Ania Wyszkoni nadal po tych 20 latach mnie obchodzi a bunt przerodził się w samoświadomość i akceptację świata. Kiedy ją poznałam “ubierała się na czarno i lubiła śpiewać”. Nosiła martensy, a jej znakiem rozpoznawczym pozostawały wpadające w ciemny burgund włosy do ramion i niski, altowy, matowy głos. Nie było w niej wówczas nic niezwykłego – do czasu, aż weszła na scenę. Bo to właśnie stamtąd Ania Wyszkoni opowiadała najpiękniejsze historie. Moja droga muzycznych inspiracji odeszła daleko od Ani Wyszkoni. Był czas, że znajdowałyśmy się na przeciwległych biegunach. A kiedy intuicyjnie czułam, że jesteśmy już bliżej jakiegoś punktu wspólnego – usilnie broniłam się przed poznawaniem Ani na nowo. Lubiłam tamtą dziewczynę. Pod sztandarem jej rockowej energii minęły mi nastoletnie lata. To były ważne dla mnie wspomnienia – piękne i wartościowe. To było złoto i najcenniejszy skarb mojej wczesnej młodości 🙂 Sztandar mojego buntu. I wcale, ale to wcale nie chciałam wprowadzać Ani Wyszkoni w świat dojrzałości, kobiecej zmysłowości, delikatności, łagodności… Wcale 🙂 Z jej karierą pozostawałam jednak “na bieżąco” – mimo wszystko w sercu pozostał sentyment. Wiedziałam co tworzy, w którą stronę kierują jej artystyczne ścieżki, ale koncertów unikałam z premedytacją… W końcu pojawił się Ktoś, kto koncertującą Anię Wyszkoni zna niemal na wylot. I otrzymałam argumenty, z którymi ciężko było się spierać: że wokalnie jest zupełnie inaczej, że wizualnie wszystko jest dopięte na ostatni guzik, że można poczuć się zaskoczonym, że to przyjemne dla oka i ucha… Ewelino – tutaj ogromny ukłon w Twoją stronę 🙂 I wielgachne “dziękuję” za to, że przez ostatnie dwa lata regularnie wierciłaś mi dziurę w brzuchu i że dzięki Tobie temat koncertów Ani wracał do mnie jak bumerang. fot. Ewelina Jaworska Wracając jednak do samego koncertu – rozpoczęło się z nutką niedopowiedzenia. Stojąc pod samą sceną aż żałowałam, że nie ma mnie w tym czasie w którymś z ostatnich rzędów, tam z pewnością widzowie mogli w pełni zachwycić się widowiskiem. Scena zasłonięta czarnym suknem (jak za starych i dobrych czasów “Łez” 🙂 ) – tym razem nie było jednak bariery zza której dobiegać miał jedynie dźwięk. Ania z zespołem rozpoczęli swój spektakl bardzo zmysłowo, dając obietnicę rozbudzenia wszystkich zmysłów. Światła pozwoliły dopowiedzieć kilka znaczących wersów do całej historii. Bo chociaż słychać było o miłości, pewności siebie, niezależności, to dopiero obraz stał się opowieścią o kobiecości, subtelności i zmysłowości. fot. Ewelina Jaworska To, czym Ania bezapelacyjnie mnie ujęła już od pierwszych minut koncertu, to szacunek z jakim odnosi się do swojego zespołu. Wielu Artystów zapomina o tym, że SĄ dzięki całemu sztabowi ludzi, którzy pracują dla nich i na nich – dzień i noc – wkładając w to swoje serce, pasję, czas i wiedzę. Takie gesty wdzięczności są niezwykle ważne i pozwalają tworzyć team na lata. I dzięki temu odbiorca ma szansę otrzymać niezwykłą atmosferę, która przychodzi do niego ze sceny. Brawa też za szacunek wokalistki do publiczności – za pokorę, schyloną głowę i wdzięczność. To droga, która przez lata będzie prowadziła po ścieżkach usłanych artystycznym zaufaniem i szczerym przywiązaniem odbiorców. Natomiast z perspektywy muzycznej bez wątpienia mile zaskoczyły mnie aranżacje – dla nich rzeczywiście warto wybrać się na koncert. Są inne, przemyślane, czasami bardziej ascetyczne niż albumowe wersje utworów. Dzięki nim Ani Wyszkoni udaje się otworzyć utwory na zupełnie nowych odbiorców – na ich doświadczenia, przeżycia, wspomnienia – tak indywidualne i niepowtarzalne. Zachwycona jestem wirtuozem gitarowych strun – Markiem Radulim. Tak jak nigdy gitara nie jest w stanie do mnie przemówić, tak tym razem z szeroko otwartymi oczyma wpatrywałam się gryf, na którym Marek pisał własne historie. Elegancja, z jaką przechodził od jednego dźwięku do drugiego, potrafiła wprawić w osłupienie. fot. Ewelina Jaworska Po sobotnim koncercie w pamięci zachowam kilka momentów. Jednym z najwyraźniejszych pozostanie wykonanie utworu “Z ciszą pośród czterech ścian“. Koncertowa aranżacja kładzie na łopatki wersje z albumu studyjnego. Do tego dodać należy również wokal Ani, który pozostaje pełny i silny. Pamiętam czasy, kiedy Ania szarpała dźwięki – skakała między nimi nieśmiało, jakby bojąc się przepaści. Dlatego teraz z tym większą rozkoszą wsłuchiwałam się we fragmenty oparte na krótkich wokalizach, w których na próżno szukać niedoskonałości. fot. Ewelina Jaworska Bez wątpienia miłym akcentem było też muzyczne spojrzenie wstecz. Medley będący artystyczną mozaiką i historią Ani Wyszkoni chyba nie tylko u mnie wywołał uśmiech od ucha do ucha. Była Sandra i jej “Maria Magdalena“, Alanis Morissette buntująca się w utworze “Ironic“, Myslovitz – “Długość dźwięku samotności“, no i oczywiście kultowa już “Agnieszka” Łez. I z ręką na sercu przyznaję – tak jak nigdy nie lubiłam tego utworu, tak teraz go kocham 🙂 Nie za słowa ani muzykę – ale za wspomnienia i fragment nastoletniego szaleństwa, które odzyskałam w sobotnią noc. 🙂 Naprawdę – przez te kilka minut było jak za dawnych lat – kiedy jedynym problemem była platoniczna miłość i zbliżająca się kartkówka z matmy 🙂 Reasumując: tęskniłam za rockową dziewczyną z Tworkowa, no to ją dostałam 🙂 Nie żałuję, naprawdę nie żałuję, że poszłam na koncert. Ania jest dzisiaj zupełnie inną artystką – w zasadzie nawet nie powinno się jej porównywać do Ani sprzed kilkunastu lat. Ale pozostała w niej ta sceniczna autentyczność, dzięki której kiedyś, na niewielkich klubowych scenach, a potem ogromnych scenach międzynarodowych festiwali pociągała za sobą publiczność. Dopiero po koncercie zrozumiałam, że przez te wszystkie lata obawiałam się, że wraz ze zmianami towarzyszącymi metamorfozom muzycznym, zmieniła się też sceniczna wrażliwość i otwartość Wyszkoni. Cieszę się, że przekonała mnie do siebie – na nowo! Na koniec pozostaje mi jedynie wspomnieć swój wpis sprzed roku: Mam nadzieję, że uda mi się w końcu dotrzeć na koncert Ani – po tylu latach naprawdę ciekawa jestem jak zmieniła się na scenie. Mam również marzenie, aby – już jako dojrzała kobieta i krytyk sztuki – uścisnąć jej dłoń i pogratulować świadomych, artystycznych decyzji. [Czytaj całość] Mogę odhaczyć! 🙂 Marzenie spełnione. Zdjęcia z sobotniego koncertu: Ania Wyszkoni kończy 40 lat. Jak zmieniała się przez lata? 21 lip 20 12:00 Ania Wyszkoni świętuje 40. urodziny. Piosenkarka znana z przebojów "Agnieszka już dawno..." i "Narcyz się nazywam" przez lata przeszła spektakularną metamorfozę. Jak się zmieniała? 10 Zobacz galerię MW Media Anna Wyszkoni to jedna z najpopularniejszych polskich piosenkarek, kompozytorka oraz autorka tekstów. Gwiazda urodziła się 21 lipca 1980 roku we wsi Tworków, w województwie śląskim. W wieku 14 lat Anna Wyszkoni została wybrana Miss Nastolatek Gminy Krzyżanowice, a dwa lata później dołączyła do kapeli Łzy. W 1998 roku ukazał się debiut zespołu pt. "Słońce". Album został wydany niezależnie, ostatecznie sprzedając się w nakładzie 22 tysięcy egzemplarzy. Dwa lata później na rynku pojawiła się kolejna płyta grupy, która zawierała hity "Agnieszka już dawno..." i "Narcyz się nazywam". Projekt "W związku z samotnością" okazał się wielkim hitem i pokrył się platyną, a Ania Wyszkoni stała się dzięki niemu prawdziwą gwiazdą muzyki rozrywkowej. Przeczytaj więcej: Przejmujący wywiad Ani Wyszkoni o chorobie. "To był dla mnie szok!" Ania Wyszkoni świętuje 40. urodziny. Jak zmieniała się przez lata? Piosenkarka przez wiele lat bardzo się zmieniła. Ewoluował wygląd gwiazdy, ale metamorfozę przechodził także i jej styl. Jak Ania Wyszkoni wyglądała kiedyś, a jak prezentuje się dziś? Zerknijcie do naszej galerii. Polecamy: Ania Wyszkoni wciąż jest atakowana za śpiewanie hitów Łez Galerię zdjęć znajdziesz pod materiałem video: 1/10 Ania Wyszkoni w 1984 roku Piosenkarka nigdy nie ukrywała, że rodzicie byli dla niej wielką inspiracją. Jakiś czas temu Ania Wyszkoni udostępniła na swoim profilu na Instagramie rodzinne zdjęcie, na którym ma kilka lat. "Po mojej mamie jestem silną kobietą, po moim tacie, marzycielką. Jak dla mnie to idealnie połączenie, które daje mi w życiu równowagę. Dziękuję moim rodzicom za wszystko, co mi dali. Każdego dnia celebruję Ich obecność" - napisała gwiazda. 2/10 Ania Wyszkoni w 2000 roku Producentka "Szansy na sukces", Elżbieta Skrętkowska, dostrzegła Anię Wyszkoni na festiwalu GAMA w Radomiu, gdzie wokalistka zdobyła Grand Prix w 1999 roku. W marcu 2000 roku 20-letnia brunetka wygrała słynny program, śpiewając "Długość dźwięku samotności" Myslovitz. 3/10 Ania Wyszkoni w 2006 roku Onet Zespół Łzy obchodził w 2006 roku 10-lecie działalności artystycznej. Promując specjalne DVD oraz kompilację "The Best of 1996-2006" wydane z tej okazji, Ania Wyszkoni przywdziała skrzydła anioła, pofarbowała włosy i założyła kozaki. 4/10 Ania Wyszkoni w 2008 roku MW Media W 2008 roku wokalistka nagrywała pierwszy solowy album, "Pan i Pani", który miał się ukazać rok później. Płyta pokryła się podwójną platyną, a Ania Wyszkoni zaczęła nosić krótkie blond włosy. 5/10 Zespół Łzy w 2010 roku MW Media W listopadzie 2010 roku Ania Wyszkoni ogłosiła, że kończy współpracę z zespołem Łzy. Tym samym czarne, rockowe stylizacje piosenkarki powoli zaczęły odchodzić w zapomnienie. 6/10 Ania Wyszkoni w 2012 roku Paweł Wrzecion / MW Media W 2012 roku na rynku pojawił się drugi solowy album wokalistki, "Życie jest w porządku", który również okazał się być wielkim sukcesem. 32-letnia piosenkarka zaczęła coraz mocniej eksperymentować z modą, stawiając na niebanalne kolory i prześwitujące kreacje. 7/10 Ania Wyszkoni w 2012 roku Onet W 2001 roku piosenkarka urodziła syna Tobiasza, który był owocem małżeństwa z Adamem Pigułą. Anna Wyszkoni ostatecznie wzięła rozwód z mężczyzną, a po latach związała się ze swoim menedżerem, Maciejem Durczakiem. Para doczekała się córki Poli, która urodziła się w 2012 roku. 8/10 Ania Wyszkoni w 2014 roku MW Media Jesienią 2014 roku Ania Wyszkoni brała udział w "Tańcu z gwiazdami", a jej partnerem był Jan Kliment. Para dotarła do finału programu i zajęła 2. miejsce. 34-letnia piosenkarka świetnie się prezentowała na parkiecie, a jej nienaganna sylwetka pokazywała, że jest w życiowej formie. 9/10 Ania Wyszkoni w 2018 roku Andras Szilagyi / MW Media W 2016 roku u Ani Wyszkoni zdiagnozowano nowotwór tarczycy. Artystka ostatecznie pokonała chorobę, choć w jednym z wywiadów nie ukrywała, że bywało ciężko: "To był dla mnie bardzo trudny czas, ale miałam wokół siebie ludzi, którzy mnie wspierali. Mam dwójkę cudownych dzieci, dla których zawsze będę silna i wiedziałam, że dla nich muszę się z tym uporać". Po chorobie piosenkarki nie ma śladu, a gwiazda z czasem zapuściła blond włosy i zaczęła stawiać na pastelowe kolory. 10/10 Ania Wyszkoni w 2020 roku "Kiedy lampart spotyka jednorożca… a właściwie jednorożca z potomstwem" - napisała gwiazda na swoim profilu na Instagramie, udostępniając urocze zdjęcie z córką. Obecnie Ania Wyszkoni spełnia się w roli mamy oraz artystki, która już nie musi nikomu niczego udowadniać. Piosenkarka stawia obecnie na odważne, kolorowe kreacje, a blond włosy już na dobre zagościły w jej repertuarze. Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z życiem gwiazd, zapraszamy do naszego serwisu ponownie! Data utworzenia: 21 lipca 2020 12:00 To również Cię zainteresuje Przyznaję, jestem absolutnie beznadziejnym, samozwańczym kronikarzem, czy reportażystą. Jak można pisać o minionych wydarzeniach z blisko półrocznym opóźnieniem? Zaryzykowałabym jednak stwierdzeniem, że koncerty, które opisuję zwykle nie zmieniają się drastycznie z sezonu na sezon. Jeśli warto było wybrać się na występ danego artysty w ubiegłym roku, to poleciłabym go także teraz. Sprawdziłam to jednak na własnej skórze. W ubiegłym roku znalazłam się na koncercie Anny Wyszkoni i po niespełna roku ponownie wybrałam się na muzyczne spotkanie z wokalistką. Ubiegłoroczny koncert zrobił na mnie fenomenalne wrażenie, można byłoby zażartować, że spodobał mi się do tego stopnia, że do dziś nie znalazłam słów, aby go opisać. Niewątpliwe piosenkarka postawiła poprzeczkę bardzo wysoko i tym razem pozostawiła równie pozytywne wrażenia. A wszystko działo się na początku maja w opolskim amfiteatrze, który wypełnił się największymi przebojami wokalistki, ale także nowymi kompozycjami. Rozpoczęliśmy od ubiegłorocznego Oszukać los i nie musieliśmy długo czekać na kolejne, przebojowe utwory, które były serwowane nam raz, za razem - Lampa i sofa, Zapytaj mnie o to kochany, Biegnij przed siebie, Z ciszą pośród czterech ścian, a także W całość ułożysz mnie – świetnie podziałały na publiczność. W czasie całego koncertu, między piosenkami wokalistka opowiadała różne anegdoty, znalazł się także czas na wspólne zdjęcie - selfie z publicznością. Pojawiło się także sporo nowości z niedawno wydanej płyty. Tytułowe Jestem tu nowa rozbrzmiało, gdy scenę zasłonił delikatny, biały materiał i wydawało się, że wokalistka zniknęła ze sceny. Muzycy jednak grali, a piosenkarka zaczęła śpiewać, gra świateł sprawiła, że na materiale widać było cień piosenkarki, zarys jej sylwetki. Nie był to jednak koniec nowości, wokalistka zaprezentowała także Kobietą być, dobrze już znane Nie chce cię obchodzić, czy najnowszy singiel - Zanim to powiem. W ubiegłym roku artystka świętowała jubileusz 20-lecia pracy artystycznej, z tej okazji zabrała nas w podróż do swoich muzycznych inspiracji. Scena całkowicie zmieniła kolory, za plecami artystki, na telebimie zaczęły pokazywać się zdjęcia z jej młodości, a na górze zawisły ogromne, dyskotekowe kule, które rozświetliły niemal cały amfiteatr. Wyglądało to naprawdę zjawiskowo. Gra świateł była zresztą bardzo mocnym punktem koncertu. Przenieśliśmy się do czasu, gdy Ania Wyszkoni była kilkulatką i opowiadała, że chciała być jak Sandra, zaśpiewała więc nam (I'll Never Be) Maria Magdalena. Kiedy miałam 15 lat już nie chciałam być jak Sandra, chciałam iść własną drogą. Buntowałam się przeciwko całemu światu, wyciągnęłam czarne, rozciągnięte swetry, a ta piosenka stała się moim hymnem – i zabrzmiał przebój Alanis Morissette – Ironic. Wszystkie utwory zagrano w osobliwych aranżacjach, które idealnie wpisały się w całą stylistykę koncertu, w urzekającej wersji zaprezentowano także przebój zespołu Myslovitz – Długość dźwięku samotności – z którym Ania Wyszkoni wygrała Szansę na Sukces w 2000 roku. W tej retrospekcji nie mogło zabraknąć także momentu dołączenia do zespołu Łzy i największego przeboju grupy – Agnieszki. Ta piosenka również została przearanżowana, a moim ulubionym momentem jest jej końcówka, gdy jedynie perkusja wybija rytm i idealnie słychać, jak śpiewa publiczność. Artystka wspomniała także o zakończeniu współpracy z zespołem: Przyszedł czas na rozstanie i moją upragnioną wolność, którą zobrazowała krótkim fragmentem Freedoom George'a Michaela. W czasie koncertu wokalistka wielokrotnie podkreślała jak ważny jest dla niej koncert w Opolu i samo to miejsce. Nie mogę się powstrzymać, aby nie przytoczyć Wam jej słów: Tak cudownie być tutaj z wami, w tym miejscu. Z tym miejscem wiąże się tyle moich wspomnień. Zaczynając od tych z najmłodszych lat, gdy miałam 5 lat, siedziałam przed telewizorem i powiedziałam: Zobaczysz mamo, kiedyś wystąpię na tej scenie. Poprzez każdy kolejny festiwal, w którym miałam przyjemność uczestniczyć, jeszcze kiedyś z zespołem Łzy, później decydujący krok, wykonałam go właśnie tutaj, na tej scenie, kiedy w 2009 roku pierwszy raz wystąpiłam jako Anna Wyszkoni śpiewając piosenkę Czy ten Pan i Pani. Pierwszy raz wykonałam ją właśnie na tej scenie. Byłam wtedy tak zestresowana, że właściwie niczego nie pamiętam. Piosenka, która właściwie zmieniła moje życie. To był jeden z najważniejszych momentów w moim życiu. I szczerze wam za niego dziękuję. Czy ten Pan i Pani zabrzmiał w Opolu po raz kolejny, niezwykle głośno i niezwykłych okolicznościach. Kochani, jesteście pięknie rozśpiewani, pięknie uśmiechnięci i tak sobie myślę, chcę mieć was tutaj - na scenie. I chwyciła kamerę, zaczęła nagrywać publiczność, która pokazała się na telebimie za jej plecami. Na tym nie skończyły się jednak niespodzianki, wokalistka zeszła bowiem do fanów i przechadzając się miedzy sektorami zachęcała do wspólnego śpiewania. Na koniec pojawiło się jeszcze Graj chłopaku graj i Pani Anna zeszła ze sceny. Ten wieczór nie mógł jednak skończyć się tak szybko i po kilku chwilach z góry sceny zaczęła zsuwać się lekko świecąca żarówka. Podświetlono sylwetkę wokalistki i gitarzystów, którzy akompaniowali jej w delikatnej odsłonie przeboju Szeroko zamkniętymi oczami. Pierwszy refren przeobraził się w grę instrumentów, ale wszystko zmieniło się podczas drugiego, gdy pełna moc głosu wokalistki wypełniła amfiteatr, a towarzyszyły temu świetlne iluminacje i dym. Wyglądało to absolutnie fenomenalnie! Przedział wiekowy wśród publiczności był ogromny, od młodzieży, przez dorosłych, aż po dojrzałych słuchaczy. Warto także wspomnieć o liczniej, męskiej reprezentacji. Była to chyba najbardziej zróżnicowana publiczność jaką widziałam. A wszyscy świetnie się bawili. Usłyszeliśmy jeszcze Wiem że jesteś tam i choć zdawało się, że braw i ukłonów nie będzie końca, to padło wiele pięknych słów i zapowiedź rychłego spotkania. W końcu miesiąc później artystka miała pojawić się na Festiwalu w Opolu. Pozwólcie, że teraz ominę ten wątek, bo świerzbią mnie palce, aby napisać na ten temat wpis. Trzeba przyznać, że najpewniej nie należę do najbardziej oczywistych odbiorców muzyki Pani Ani. Mimo to bawiłam się wyśmienicie, wokalistka stworzyła świetną atmosferę, czarowała głosem i swoją osobowością, a jej występ był dopracowany w najmniejszych szczegółach, od strojów, szybkich ich zmian, przez niezwykłą grę świateł, iluminacji sceny, efekty specjalne, aż po świetne brzmienie, nagłośnienie i aspekty czysto techniczne. Bardzo dziękuję za to muzyczne spotkanie i możliwość jego uwiecznienia. Jestem pewna, że ta postać jest Wam dobrze znana, którą z piosenek Anny Wyszkoni lubicie najbardziej? Może też mieliście okazję być na jej koncercie? Polecam także relacje z innych koncertów! Data utworzenia: 21 lipca 2015, 12:00. Ulubienica milionów słuchaczy obchodzi dzisiaj swoje święto! Ania Wyszkoni kończy 35 lat! W ciągu prawie 20 lat kariery muzycznej Ania nagrała dziesiątki płyt i wylansowała wiele przebojów. Pierwsze, jeszcze z zespołem Łzy, którego była wokalistką. Od kilku lat piosenkarka pracuje na własny rachunek i robi karierę solową. Obejrzyj naszą galerię i zobacz, jak przez te wszystkie lata zmieniała się Ania Wyszkoni Anna Wyszkoni Foto: Studio69 /13 Ania Wyszkoni kończy 35 lat! Studio69 W ciągu kilkunastu lat gwiazda przeszła wielką metamorfozę. W 2002 roku na festiwalu w Opolu Ania miała włosy do ramion i nie przypominała seksownej blondynki jaką jest dzisiaj /13 Ania Wyszkoni kończy 35 lat! Kapif Skromna, subtelna szatynka z lekkimi pasemkami. Taka byla Ania równo 10 lat temu /13 Ania Wyszkoni kończy 35 lat! - Udział w programie „Szansa na sukces” był jej przepustką do kariery. Wyszkoni wystąpiła w nim w marcu 2000 roku. Zaśpiewała wtedy „Długość dźwięku samotności” z repertuaru grupy Myslovitz /13 Ania Wyszkoni kończy 35 lat! AKPA W 2003 roku Ania była już gwiazdą i lubiła inny styl. Rockowe wcielenie gwiazdy dodawało jej temperamentu, ale w nim także wyglądała wyśmienicie /13 Ania Wyszkoni kończy 35 lat! Kapif Dziesięć lat temu szalała na scenie w kusej spódniczce. Ania zawsze miała znakomitą figurę i chętnię się nią chwalila /13 Ania Wyszkoni kończy 35 lat! Kapif Ania na początku wielkiej kariery. W 2004 roku chętnie stawiała na kolory. Kolorowe akcenty królowały w garderobie i na głowie artystki /13 Ania Wyszkoni kończy 35 lat! East News Grupa „Łzy” dała Ani popualrność i uwielbienie fanów. Razem stworzyli masę przebojów. Tu z Adamem Konkolem podczas festwilau Top Trendy /13 Ania Wyszkoni kończy 35 lat! Kapif Kilka lat temu Ania rozpoczęła solową karierę i zupełnie zmieniła wizerunek /13 Ania Wyszkoni kończy 35 lat! Aleksander Majdański / Seksowna krótka fryzurka i gustowne stroje podkreślające idealną figurę Ani. Tak gwiazda wygląda dzisiaj /13 Ania Wyszkoni kończy 35 lat! Andrzej Marchwiński / Ania w platynowym wyglądzie wygląda zjawiskowo. Gwiazda już nie eksperymentuje z wizerunkiem, bo wie, że ten look jest trafiony w dziesiątkę /13 Ania Wyszkoni kończy 35 lat! Aleksander Majdański / W 2014 roku wzięła udział w „Tańcu z gwiazdami”. Piosenkarka poradziła sobie na parkiecie równie dobrze co przy mikrofonie. Wyglądała pięknie i tańczyła doskonale /13 Ania Wyszkoni kończy 35 lat! Aleksander Majdański / Znakomita wokalistka i utalentowana tancerka. Na parkiecie Wyszkoni zaprezentowała swoje zupełnie nowe oblicze /13 Ania Wyszkoni kończy 35 lat! Jakub Gruca / Ania lubi zaszaleć z kolorami. I bardzo dobrze. Swoją króciutką fryzurę ostatnio lekko zmodyfikowała i skusiła się na asymetryczną grzywkę. Tu na Festiwalu Zaczarowanej Piosenki Fundacji Anny Dymnej w czerwcu 2015 roku Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji Podziel się tym artykułem:

długość dźwięku samotności ania wyszkoni